Program Rodzina 500+ nie działa, chociaż polskie państwo obecnie wydaje na niego ponad 40 mld zł rocznie. W broszurach propagandowych rządu od lat możemy przeczytać, że program realizuje dwa kluczowe cele: zwiększa liczbę urodzeń i ogranicza ubóstwo, szczególnie wśród dzieci. Część komentatorów dodaje, że pozytywnie wpływa on na rynek pracy, umacniając sytuację pracowników, szczególnie tych nieskoopłacanych. Jednocześnie zwolennicy programu twierdzą, że wcale nie przyczynia się on do zmniejszenia poziomu aktywności zawodowej kobiet. Po czterech latach funkcjonowania programu wiemy już, że nie spełnił on pokładanych w nim nadziei.

Nie ma obiecywanego wzrostu liczby urodzonych dzieci. W ostatnim roku rządów PO-PSL, w 2015 r. urodziło się 369 tys. dzieci., następnie faktycznie nastąpił wzrost, bo w 2017 r. żywych urodzeń było 402 tys. Potem było już jednak tylko gorzej. W 2018 r. urodziło się 388 tys. dzieci, a w 2019 r. już tylko 375 tys. Na dodatek w 2010 r., za czasów znienawidzonego Tuska urodziło się aż 413 tys. dzieci. Na dodatek w 2019 r. zmarło aż 410 tys. osób, co oznacza najgorszy bilans między urodzeniami i zgonami od czasów II wojny światowej! Nie ma też istotnych zmian pod kątem dzietności kobiet. W 2010 r. wynosiła ona 1,38, w 2015 r. spadła do 1,29, w 2017 r. wzrosła do 1,45, ale w 2018 r. znowu spadła – do 1,43.

Kilka dni temu eksperci OECD przedstawili raport, zgodnie z którym polskie społeczeństwo starzeje się w zastraszającym tempie. Dramatycznie spada liczba osób w wieku produkcyjnym i rodzi się mało dzieci. Z danych wynika, że Polska jest jednym z najszybciej starzejących się społeczeństw w krajach OECD. Do 2060 r. populacja osób w wieku produkcyjnym, a więc ludzi, którzy mają od 20 do 64 lat, ma spaść w Polsce niemal o 40%. Podobne wskaźniki z krajów UE mają tylko kraje śródziemnomorskie, które prowadzą podobną politykę społeczną do tej, którą chwali się PiS.

Przy wprowadzaniu programu rodzina 500+ wiele mówiono o radykalnym ograniczeniu ubóstwa, w tym zniesieniu ubóstwa dzieci. Po blisko 4 latach funkcjonowania programu okazało się, że nic takiego się nie stało, a w 2018 r. poziom biedy znacznie wzrósł. Przez pierwsze dwa lata rząd chwalił się, że program przynosi wspaniałe rezultaty, choć nie nastąpiła likwidacja bezwzględnego ubóstwa. Odsetek osób żyjących poniżej minimum egzystencji zmniejszał się, ale znacznie wolniej niż oczekiwano. W 2015 r. poniżej granicy bezwzględnej biedy żyło 6,5% Polaków i Polek, a w 2017 r. 4,3%. W pierwszym roku obowiązywania programu Rodzina 500+ ubóstwo dzieci spadło o ok. 35%. Okazało się jednak, że był to trend przejściowy i nie jest jasne, na ile wiązał się ze sztandarowym programem rządowym. Oto bowiem w 2018 r. odnotowano znaczny wzrost skrajnego ubóstwa w stosunku do 2017 r. – z 4,3% do 5,4%. Oznacza to, że w skali roku nastąpił wzrost osób żyjących poniżej minimum egzystencji o ponad 25%!

Pogorszyła się sytuacja we wszystkich badanych grupach, w tym w gospodarstwach domowych z dziećmi i wśród samych dzieci. Wśród gospodarstw domowych z co najmniej trójką dzieci do lat 18 stopa ubóstwa wzrosła z 7,6% do 9,7%. Duży był też wzrost biedy wśród gospodarstw z jednym dzieckiem – z 3,8% do 5,5%. W konsekwencji zasięg ubóstwa dzieci i młodzieży poniżej 18 roku życia zwiększył się z 4,7% w 2017 r. do 6,0% w 2018 r. Wskaźniki z 2018 r. były gorsze nie tylko niż te z 2017 r., ale spadły poniżej poziomu z roku 2016. Wtedy poniżej granicy ubóstwa żyło 4,9% osób, a wśród dzieci 5,8%. Warto w tym kontekście przypomnieć, że w ostatnim roku rządów koalicji PO-PSL poziom skrajnego ubóstwa spadł z 7,4% do 6,5%, czyli tyle samo, co w ciągu trzech lat władzy PiS. Trudno ten wynik uznać za sukces ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego, tym bardziej biorąc pod uwagę skalę wydatków.

Nie jest też prawdą, że w wyniku świadczenia Rodzina 500+ wzrosła presja płacowa i stabilność zatrudnienia. Już w pierwszym roku obowiązywania programu Narodowy Bank Polski w swoim raporcie pisał, że „transfer 500 zł na każde drugie i kolejne dziecko obniżył płace progowe niepracujących członków rodzin mających je otrzymać o ok. 6 proc., tj. 120 zł” (https://www.nbp.pl/publikacje/rynek_pracy/rynek_pracy_2016_4kw.pdf). W kolejnych miesiącach szybko rósł też odsetek osób zarabiających co najwyżej płacę minimalną. Liczba osób zatrudnionych w gospodarce narodowej otrzymujących wynagrodzenie brutto nieprzekraczające obowiązującego minimalnego wynagrodzenia w grudniu 2018 r. wyniosła ok. 1,5 mln, czyli o blisko 150 tys. więcej niż pod koniec 2015 r.

Spadła też stabilność zatrudnienia. Szacunkowa liczba osób fizycznych prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą, które nie zatrudniały pracowników na podstawie stosunku pracy (tzw. „samozatrudnieni”) na koniec 2018 r. wyniosła ok. 1,3 mln i w porównaniu do analogicznego okresu 2017 r. roku wzrosła aż o 8,3 proc. W latach 2012-2015 liczba ta utrzymywała się na poziomie 1,1 mln osób. W 2016 r. wzrosła o ok. 4,5%, a w 2017 r. o 4,3%. Od trzech lat mamy więc do czynienia ze znacznym wzrostem samozatrudnienia. Od 2015 r. praktycznie nie zmieniła się liczba osób, z którymi została zawarta umowa zlecenie lub umowa o dzieło, a które nie były nigdzie zatrudnione na podstawie stosunku pracy. W 2015 r. było ich ok 1,3 mln, czyli tyle samo, co w roku 2018, ale warto zauważyć, że po spadku w latach 2016-2017, w 2018 r. liczba osób na umowach cywilnoprawnych wzrosła o 8,3%.

Pomimo dobrej koniunktury i niskiego bezrobocia, utrzymywały się natomiast niskie wskaźniki aktywności zawodowej. Zgodnie z ostatnimi danymi Głównego Urzędu Statystycznego w III kwartale 2019 roku aktywność zawodowa Polaków i Polek wyniosła 56,7% i była o 0,1 pkt proc. niższa niż rok wcześniej. W tym czasie aktywność zawodowa mężczyzn wzrosła o 0,1 pkt proc, a aktywność kobiet była niższa o 0,4 pkt proc. Aktywnych zawodowo mężczyzn w trzecim kwartale ubiegłego roku było 65,6%, a aktywnych zawodowo kobiet zaledwie 48,5%. Różnicami między płciami przekroczyła więc 17 pkt proc. Gdy cofniemy się do czwartego kwartału 2015 roku, czyli ostatniego przed przejęciem władzy przez PiS, okaże się, że osiągnięcia rządu na tym obszarze są bardzo mizerne. Wtedy wskaźnik aktywności zawodowej wynosił 56,5%, a zatem w ciągu blisko 4 lat wzrósł o zaledwie 0,2 pkt proc. W tym czasie aktywność mężczyzn wzrosła o 0,6 pkt proc, a kobiet spadła o 0,1 pkt proc.

Oczywiście wszystko to nie musi oznaczać, że za negatywne zjawiska opowiada program Rodzina 500+. Nie ma tu bowiem wynikania i można się spierać, jakie są przyczyny regresu odnośnie liczby urodzeń, skali umów niestandardowych czy poziomu ubóstwa. Rząd jednak obiecywał, że jego flagowy program będzie miał wymierne, pozytywne skutki. Dziś wiadomo, że ich nie ma, pomimo gigantycznej skali nakładów finansowych i oszczędnościach na innych obszarach działalności państwa. A skoro tak, może warto pomyśleć nad innymi instrumentami rynku pracy i polityki społecznej.

Tekst ukazał się na stronie strajk.eu: https://strajk.eu/kleska-programu-rodzina-500/