Polski rynek pracy jest coraz bardziej niestabilny, a kryzys związany z epidemią koronawirusa obóz rządzący wykorzystuje do pogorszenia warunków pracy. Chociaż PiS już w 2015 roku obiecywało likwidację umów śmieciowych, ich skala w ostatnich latach nie tylko nie została ograniczona, ale wręcz wzrosła. Zgodnie z ostatnimi danymi GUS-u szacunkowa liczba osób, z którymi została zawarta umowa-zlecenie lub umowa o dzieło, a które nie były nigdzie zatrudnione na podstawie stosunku pracy, w 2018 roku wyniosła ok. 1,3 mln i w porównaniu z analogicznym okresem 2017 roku zwiększyła się o ok. 8,3 proc.

(…)

Pełne oskładkowanie umów-zleceń oznaczałoby zwiększenie progresji w systemie podatkowo-składkowym, znaczną poprawę kondycji systemu emerytalnego i zarazem realne podniesienie wysokości emerytur. Sprawiłoby też, że zatrudnianie w ramach zleceń przestałoby się opłacać.

(…)

 Gdy jest określone miejsce pracy, czas pracy i podległość służbowa, to musi być etat! Nie ma tu mowy o wolnym wyborze stron. Jeśli są spełnione powyższe warunki, to nawet gdy pracodawca i pracownik chcieliby zawrzeć umowę-zlecenie, powinni podpisać umowę etatową. Tymczasem w gastronomii, handlu czy ochronie przepisy są łamane na masową skalę. W kawiarniach, restauracjach czy sklepach mamy bowiem każdorazowo określone miejsce pracy, czas pracy i podległość służbową, a zatem zgodnie z przepisami wszyscy pracownicy powinni mieć umowy etatowe. Dlatego niezależnie od zmian dotyczących oskładkowania umów cywilnoprawnych ich skala powinna być radykalnie ograniczona. Masowe zatrudnianie ludzi na śmieciówkach w sytuacji, gdy są spełnione wszystkie kryteria etatu, to jeden z najbrutalniejszych i najbardziej masowych przejawów bezprawia w Polsce.

Cały tekst ukazał się tutaj: https://krytykapolityczna.pl/gospodarka/piotr-szumlewicz-umowy-smieciowe-oskladkowanie/