Niespodzianki nie było. Sejm stosunkiem głosów 230 do 220 uchwalił nowelizację ustawy Prawo oświatowe, zwaną “Lex Czarnek 2.0”. Zmiany zawetowane przez Prezydenta powróciły – tym razem nieudolnie zamaskowane pod szyldem projektu poselskiego – ale też sięgające dużo głębiej.

Naszym zdaniem wprowadzenie tych zmian w prawie oświatowym właśnie teraz ma drugie dno, gdyż jest to ściśle powiązane z projektem edukacji dla wszystkich tzw. edukacji włączajacej. Projekt ten, zainicjowany w 2017 roku przez minister Zalewską, ponownie potęguje zmiany w zdegradowanym już systemie oświaty.

Dlaczego rząd funduje nam kolejną zmianę, bez naszej wiedzy i zgody? Odpowiedź jest prosta – bo może. Jako obywatele i obywatelki jesteśmy w stanie zjednoczyć się tylko wtedy, gdy problem dotyczy nas bezpośrednio, utrudnia życie albo znacząco wpływa na podejmowanie decyzji tu i teraz. To społeczna bierność doprowadziła do postępującej degradacji systemu oświaty i jego upolitycznienia. Władza – jak to władza – aby wykazać się przed swoimi wyborcami, wprowadzała kolejne zmiany, nie bacząc na chwiejący się system. Od dawna nie podejmowano konkretnych działań w temacie kształcenia nauczycieli, poprawy warunków pracy i płacy, wprowadzano natomiast kolejne biurokratyczne obowiązki, nakazano tworzyć stosy nikomu niepotrzebnych dokumentów. Dyrektorzy często pozostawali sami na placu boju, tłumacząc się często i gęsto z rankingów, wyników, czy warunków funkcjonowania szkoły przed organem prowadzącym i kuratorium. Odważniejsi zakładali szkoły niepubliczne, tym samym dając przestrzeń do innej nauki niż w tradycyjnej szkole powszechnej.

W tak funkcjonujący system wrzuca się teraz kolejny granat, który nie tylko ma zmieść ostatnich niezależnych i nieprawomyślnych dyrektorów i wyrównać walcem szkoły według wzoru jedynej słusznej ideologii, ale przede wszystkim przygotować pole na kolejne zmiany. I to takie, które wywrócą polską edukację do góry nogami.

Edukacja włączająca rozpędza się coraz mocniej – 11 ustaw do zmiany i mało kto pamięta, że zmiany już dawno zostały zaplanowane (od 2017 roku). Wszystko to w ciszy gabinetów, bez wiedzy najbardziej zainteresowanych. Nauczyciele nie znają szczegółów, ministerstwo dementuje likwidację szkół specjalnych, tymczasem trwają zmasowane szkolenia pedagogów w kierunku diagnozowania uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.  Za chwilę kolejna reforma wprowadzi głębokie zmiany dla uczniów szkół ogólnodostępnych oraz tych z SPE, a dyrektorowie i nauczyciele całkowicie uzależnieni od kuratora nie zrobią nic, by zaprotestować. Nie pomogą też organizacje pozarządowe, bo nie będą miały wstępu do szkół.

Tymczasem rząd realizuje swoją strategię i po kawałku wprowadza zmiany, nie pokazując całego obrazu. Społeczeństwo, widząc pojedyncze puzzle, nie potrafi od razu dostrzec całości, nie reaguje natychmiast, tylko miota się pomiędzy jego częściami, dając czas i przyzwalając rządzącym na dalsze degradowanie systemu.

Lex Czarnek 2.0, ten edukacyjny Frankenstein, jest równie straszny, jak niebezpieczny. Szkoła pozbawiona autonomii, zamknięta na różnorodność i dialog to tylko ściany i dach.