W środkach masowego przekazu bardzo często przebija się jednostronny obraz o funkcjonowaniu powiatowych i miejskich zespołów do spraw orzekania o niepełnosprawności, pracy jego członków oraz obsługi administracyjnej. Jest to najczęściej obraz negatywny, bardziej nośny, jednakże naszym zdaniem często nie odpowiadający rzeczywistości. Jesteśmy świadomi, że pracujemy dla osób z niepełnosprawnościami, schorowanych, które wymagają szczególnego traktowania. Ale też pracujemy w rzeczywistości określonej procedurami i przepisami prawa, których nam urzędnikom łamać nie wolno. Spotyka się to często z niezrozumieniem i zarzutami, że są to „nasze wymysły”. Tymczasem naszą rolą jest pośredniczenie między klientem a komisją lekarską tak, by wydana decyzja była poprawna pod względem formalno-prawnym. Dokładamy wszelkich starań, by tak właśnie było.
Praca z ludźmi bywa czasami trudna, ze względu na różne postawy i oczekiwania. Niestety to nam obrywa się za decyzje komisji, za brak blankietów kart parkingowych, za długie oczekiwanie na rozpatrzenie wniosku o ustalenie potrzeby wsparcia, gdyż do zespołu wojewódzkiego nie można się dodzwonić. Obrywa nam się też za długie oczekiwanie na rozpatrzenie wniosku o stopień niepełnosprawności i zarzuca brak kompetencji oraz nieudolność organizacyjną. Jeszcze niedawno tego problemu nie było. Jednakże mnożenie różnego rodzaju świadczeń finansowych oraz ulg i uprawnień doprowadziło do wzrostu napływających wniosków. Dokłada nam się też nowe zadania bez zabezpieczenia finansowego. Doszło do tego, że wnioskodawcy starają się o orzeczenie na wszelki wypadek, że może się przydać. Wiele zespołów doszło do granic swoich możliwości, a ich funkcjonowanie odbywa się kosztem zdrowia pracowników. Niezadowolenie klientów przejawia się w różny sposób. Często jesteśmy obrażani, poniżani, wulgaryzmy są na porządku dziennym, a największe obawy budzi język agresji, gdyż od agresji słownej do czynnej jest krótka droga i takie przypadki miały już miejsce. Te zjawiska narastają i niewiele trzeba, by wywołać niezadowolenie klienta. Posłużę się przykładem: odmówiono przyjęcia wniosku z powodu braku podpisu lub przeterminowania zaświadczenia lekarskiego. Klient ma pretensje do nas, za brak empatii, za biurokrację, nie jest skłonny przyjąć do wiadomości, że problem jest po jego stronie. W ten sposób po prostu nie da się rozmawiać. Częste są postawy roszczeniowe i niezaspokojenie oczekiwań powoduje agresję. Ale co temu jest winien pracownik administracyjny? Dlatego jednym z naszych postulatów jest zwiększenie bezpieczeństwa poprzez wprowadzenie procedur ochronnych oraz nadanie pracownikom statusu funkcjonariusza publicznego, a drugim zwiększenie wynagrodzeń, gdyż taka praca wymaga odpowiednio wyższej płacy.
Jesteśmy bardzo obciążeni pracą. Jeżeli ponadto dochodzi do sytuacji konfliktowych, to funkcjonujemy w stanie napięcia nerwowego, często długofalowego. Frustrację budzi to, że za taką pracę jesteśmy nisko wynagradzani, a ponadto w ostatnich latach wzrosła znacząco ilość wykonywanych zadań, bez wzrostu wynagrodzeń. Jest to skrajny przykład nieuczciwego wykorzystywania ludzi zaangażowanych w swoją pracę. W jednostkach samorządu, w których funkcjonujemy, nie ma drugiego takiego wydziału, tak obciążonego pracą. Zebraliśmy informacje na ten temat i średnio wyszło, że na jeden etat przypada 1008 spraw rocznie i dotyczy to tylko wniosków o niepełnosprawność, kart parkingowych i legitymacji. Nie ujęto w tym wyliczeniu: odwołań, wydawania i przyjmowania wniosków o świadczenie wspierające, wydawania zaświadczeń o przedłużeniu ważności orzeczenia, archiwizacji dokumentacji, bardzo dużej liczby odpowiedzi na pisma innych instytucji (ośrodki pomocy społecznej zasypują nas pismami), obsługi informacyjnej klientów (bezpośredniej i telefonicznej) oraz analizy i rozwiązywania różnego rodzaju spraw. Ponadto wyliczenie dotyczy pełnej obsady, natomiast pracownicy biorą urlopy i czasami chorują, więc ten wskaźnik jest realnie dużo wyższy. Dlatego ta praca powinna być należycie wynagradzana. Tymczasem mówi nam się, że nie możemy zarabiać więcej niż inni urzędnicy, w ogóle nie biorąc pod uwagę, że np. mają do rozpatrzenia 300 spraw rocznie. Mało tego, rząd niektórym z nich przyznał dodatki motywacyjne w wysokości 1000 zł brutto miesięcznie, nam nie, mimo że jesteśmy zatrudnieni przez tego samego pracodawcę. To wywołało wielką falę oburzenia. Wysyłaliśmy pisma protestacyjne, były artykuły w prasie, interpelacje poselskie, postulaty różnych organizacji, a także pierwszy raz w historii powstał związek zawodowy pracowników orzecznictwa. To wszystko niestety bezskutecznie. Za to skutecznie jesteśmy nadmiernie obciążani pracą oraz dyskryminowani płacowo, a najbardziej nas boli brak zrozumienia i szacunku dla naszej pracy.
Wiele zastrzeżeń budzi sposób finansowania zespołów. Wykonujemy zadania zlecone z zakresu administracji rządowej i rząd przyznaje nam dotacje finansowe. Ponieważ wprowadzono ustawowy zapis, że samorząd również może finansować działalność zespołów, powstała sytuacja, w której rząd przekazuje środki niewystarczające, licząc że samorząd dołoży (w niektórych zespołach to się zdarza), a samorząd uważa, że to obowiązek strony rządowej. Pomiędzy tymi decydentami i ich działaniami jesteśmy my, coraz bardziej sfrustrowani i zmęczeni.
Sądzę, że nie bez znaczenia jest też fakt, że praktycznie nie ma polityki informacyjnej na temat funkcjonowania zespołów, procedur, przepisów, na czym polega orzekanie o niepełnosprawności, a wielu naszych klientów myśli, że jak jest chory, to automatycznie niepełnosprawny. W mediach rozpowszechniane są informacje, bardzo często nieprawdziwe, co można uzyskać dzięki orzeczonej niepełnosprawności, wiedza ta dezinformuje osoby zainteresowane. Prym w tym wiodą niektóre portale internetowe informując na przykład, że każda osoba z cukrzycą lub nadciśnieniem ma prawo do zasiłku pielęgnacyjnego. U tych potrzebujących budzi to nadzieję, dające szanse na lepsze funkcjonowanie, u innych wywołuje postawy roszczeniowe. Wielkie jest rozczarowanie tych osób, gdy w zespołach dowiadują się że to nieprawda, a swoje niezadowolenie wyrażają w sposób opisany powyżej. Zwłaszcza w ostatnim czasie, m. in. w wyniku nacisków różnych grup społecznych, obwinia się zespoły i przedstawia jako instytucje źle działające, utrudniające życie osobom z niepełnosprawnościami. Z ostatnich wypowiedzi Pełnomocnika Rządu do Spraw Osób Niepełnosprawnych wynika, że podziela te opinie. Głośny jest obecnie temat okresu, na jaki wydaje się orzeczenia o niepełnosprawności i stopniu niepełnosprawności. Pan minister osobiście oświadczył, że koniec wzywania na komisje rok po roku. Pracuję w orzecznictwie 25 lat i spotkałem się z przypadkami wydawania decyzji na jeden rok, gdyż skład orzekający uznał to za zasadne, ale nie przypominam sobie, żeby decyzja była wydawana na rok, a następnie znów na rok. Pojawiły się zarzuty, że komisje tak orzekają, by więcej zarobić. Oświadczam, że jest to totalna bzdura. Najwyższy czas wysłuchać praktyków w tej dziedzinie i poważnie potraktować to, co mają do powiedzenia.
Zespoły orzekające działają w dwóch obszarach. Pierwszy obszar, ten administracyjny, częściowo opisałem powyżej. Drugi obszar, to składy orzekające, autonomiczne i suwerenne w swych decyzjach. Chcę wyraźnie i stanowczo podkreślić, że merytorycznie za orzekanie tych składów odpowiada Biuro Pełnomocnika oraz zespoły wojewódzkie, które przeprowadzają szkolenia, nie przewodniczący zespołów powiatowych. Czas skończyć z tą hipokryzją i na zespoły przerzucać odpowiedzialność za lata zaniedbań. To jest odpowiedzialność obecnego i byłych pełnomocników. Przez całe lata lekarze orzecznicy mieli wytyczne, że młodym osobom nie należy wydawać decyzji na stałe, gdyż medycyna czyni postępy, a i funkcjonowanie osób z niepełnosprawnościami jest zmienne. Obecnie z wielkim przytupem ogłasza się rewolucję w tym zakresie, wprowadza nowelizację rozporządzenia i daje społeczeństwu do zrozumienia, że narzucono samowolnym zespołom orzekającym sprawiedliwe prawo. Panie Ministrze, my z tym nie mamy problemu, a – przypomnę – za orzecznictwo składów orzekających Pan ponosi odpowiedzialność, nie my. Wielokrotnie apelowaliśmy o zwiększenie liczby szkoleń, o umożliwienie lekarzom wymiany doświadczeń, o doprecyzowanie kryteriów orzekania, o ujednolicenie w tym zakresie orzecznictwa w cały kraju. Bez odzewu.
W planie jest reforma systemu orzekania. Nie znamy jej szczegółów, zwłaszcza tajemnicą jest struktura organizacyjna nowego systemu. Czy przyniesie korzystne zmiany? Należy wierzyć że tak. Wierzę też, że ważny będzie głos praktyków w tej dziedzinie. Jeżeli okaże się że nie, to proszę, by każdy brał na siebie odpowiedzialność za swoje decyzje i czyny, a nie obarczał nią innych.
Faktyczne sytuacje zagrożeń:
I.
1. Kłótnie klientów w poczekalni, nakręcają się wzajemnie, efektem tego jest wywoływanie przewodniczącej na korytarz, krzyczenie, obrażanie przez wszystkich czekających, np. 40 osób – zjawisko występuje często, raz do dwóch w tygodniu, a czasami cztery razy.
2. Wtargnięcia do biura obsługi klienta. Trzy stanowiska obsługują trzy osoby, jak się da uruchamiamy czwarte stanowisko – krzyki, kłótnie, obrażanie, wywoływanie przewodniczącej do obsługi.
3. Ostatnio dość częste zjawisko – wtargniecie na komisję – wyzywanie lekarzy, przeszkadzanie komisji, odmowa wyjścia.
4. Parę lat temu pobito psychiatrę i sprawca wyszedł, stare nagrania z ochrony nie zidentyfikowały sprawcy, sprawa ucichła.
5. W zeszłym tygodniu człowiek rzucił tak mocno papiery, że przeleciały na stronę pracownika – pod pleksą – i krzyczał jacy to my beznadziejni jesteśmy, na szczęście ochroniarz zareagował od razu i przybiegł.
Nasze działania :
Jesteśmy na III piętrze, na parterze jest ochrona budynku, jak zadzwonimy może przyjdą – ale mamy ustalone z kierownikiem budynku, że możemy prosić o interwencje ochroniarza.
W przyszłym roku może będzie grupa interwencyjna – na zgłoszenie. Zobaczymy czy taka usługa będzie – taki jest plan.
Jest kamera na korytarzu, ale nie wiem na ile skuteczna i kto to obserwuje.
Mamy zamontowane klamki kulkowe w drzwiach do gabinetów lekarskich i do wejścia do przewodniczącej też będziemy montować, bo nie da się pracować. Wchodzą z ulicy, zdenerwowani, agresywni i chcą „na już” załatwić wniosek. Oczywiście telefony – krzyki, agresja i obrażanie.
II.
Jako Przewodnicząca Powiatowego Zespołu do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności chciałam zgłosić sytuacje noszące znamiona agresji słownej poprzez ubliżanie i odgrażanie się stron wobec pracowników zespołu oraz osób odwiedzających urząd względem siebie nawzajem. Dochodzi również do agresji fizycznej, która miała miejsce między innymi w miesiącu kwietniu w siedzibie Zespołu, polegająca na tym, iż przybyła Pani ze swoim synem upośledzonym umysłowo, który zaatakował obcą panią odwiedzającą urząd. Chłopak chwycił ją za ubranie w okolicy szyi, tym samym powodując, że Pani zaczęła się dusić. Interweniowała mama chłopaka oraz na jej prośbę pracownicy zespołu. Chłopak puścił zaatakowaną, natomiast przeniósł swą agresję na matkę, wyrywając jej garść włosów z głowy. Dopóki chłopak nie wyszedł z urzędu z matką, osoby które akurat były w urzędzie nie mogły zostać obsłużone, ponieważ w polu widzenia chłopaka nie mogła znajdować się żadna osoba, którą mógłby zaatakować.
Drugi przypadek zakończył się interwencją Policji.
W poczekalni pełnej ludzi, dwóch mężczyzn użyło wobec siebie przemocy fizycznej bijąc się o kolejność w kolejce do dziennika podawczego. W poczekalni zapanowała panika, ponieważ jak się okazało jeden z panów leczy się psychiatrycznie i jak mówiła żona, był pobudzony ponieważ nie wziął leków.
Powyższa sytuacja wymagała wezwania Policji w celu interwencji oraz odnotowania zdarzenia.
Inne przypadki:
1. Klient wszedł na posiedzenie komisji z nożem. Na szczęście nie użył go.
2. Klient uderzył pięścią pracownika zespołu.
3. Klientka krzyczała że otrzymała sms z poczty, że doręczono do zespołu dokumentację. Zespól nie posiadał tej dokumentacji i nastąpiły krzyki, wulgaryzmy, obrażanie, oskarżenia o oszustwo i utrudnianie. Jeszcze tego samego dnia przyniosła dokumentację, której poczta jednak nie wysłała.
3. Słownictwo używane wobec pracowników zespołów (wersja łagodna bez wulgaryzmów):
– jesteś tu jak dupa od srania,
– obyś urodziła niepełnosprawne dzieci,
– za co wam płacimy nieroby,
– prawo jest po to by je łamać,
– zgnoję was, zaraz tu będzie telewizja,
– kto wam pensje płaci, tylko pieniądze potraficie brać,
– z góry macie narzucone żeby wszystkich upieprzyć i nic im nie dać,
– co to za komisja? jakiś facet, który na niczym się nie zna, bo to na pewno nie był lekarz,
– robimy wałki, specjalnie nie dajemy żadnej dokumentacji, jesteśmy tak samo beznadziejni jak ZUS i wszystkich oszukujemy
Mam nadzieję, że powyższe przykłady dadzą do myślenia, przede wszystkim osobom, które mają realną możliwość poprawy sytuacji.
Adam Szyma, przewodniczący Związkowej Alternatywy Pracowników Zespołów do Spraw Orzekania o Niepełnosprawności
Najnowsze komentarze