Trudno jest nam przyjąć do wiadomości, że zwalnia się pracowników, którzy pracują po dwadzieścia, trzydzieści i nawet więcej lat, a firma nie czuje się wobec nich w żaden sposób zobowiązana. Nie uważa, że powinna w pierwszej kolejności chronić własnych pracowników. Ponadto korzysta w znacznym zakresie z firm zewnętrznych. Osobiście obawiam się, że prezes Milczarski nie spocznie, póki nie zwolni wszystkich etatowych pracowników pionu lotniczego, przynajmniej stewardes.

(…)

LOT zarejestrował kilka spółek-córek. Jedna z nich rekrutuje pilotów, druga-stewardesy, a kolejna zajmuje się personelem naziemnym i administracją. Za pośrednictwem tych firm w tej chwili LOT korzysta z usług ośmiuset stewardes i pięciuset pilotów, natomiast zwalnia sto pięćdziesiąt stewardes będących na połowie etatu i pięćdziesięciu pilotów, którzy są na etacie, a do tego stu pracowników administracji. I ten fakt, że firma ma z jednej strony zasób osobowy w postaci etatowych pracowników, który właśnie zmniejsza, a z drugiej strony utrzymuje firmy zewnętrzne, uchodzi często niezauważony. Do tego nasz związek podejrzewa, że jedna ze spółek, o których mówię, LOT CREW, jest nielegalną agencją pośrednictwa pracy.

Polecamy wywiad z przewodniczącą zrzeszonego u nas Związku Zawodowego Personelu Pokładowego Lotniczego, Agnieszką Szelągowską. Wywiad przeprowadził Wojciech Łobodziński, a całość ukazała się na portalu strajk.eu: https://strajk.eu/oszczednosci-wazniejsze-od-ludzi-rozmowa/