Związek Zawodowy Związkowa Alternatywa z oburzeniem przyjął wstępne deklaracje rządowe dotyczące przyszłorocznego budżetu. Wynika z nich, że obóz rządzący po raz kolejny zamierza oszukać pracowników i zrezygnować z obiecywanych podwyżek płac.

Rząd chce, aby płaca minimalna w przyszłym roku ma wynosiła 2800 zł brutto, a wynagrodzenia w budżetówce mają być zamrożone. Naszym zdaniem to propozycje nie do zaakceptowania i szkodliwe dla rynku pracy.

Przypominamy, że w kampanii wyborczej PiS obiecywał, że płaca minimalna w 2021 r. wzrośnie do 3000 zł brutto, a w 2023 r. do 4000 zł. Nie widzimy podstaw, aby ta obietnica miała być niedotrzymana, tym bardziej, że rząd przeznaczył dziesiątki miliardów złotych na wsparcie dla firm. Nie zgadzamy się, aby w czasie kryzysu firmy miały się bogacić, a pracownicy ponosić koszty. Dlatego stanowczo domagamy się, by w przyszłym roku minimalne wynagrodzenie wynosiło co najmniej 3000 zł brutto.

Nie zgadzamy się też na zamrożenie płac w budżetówce. Sprawna i dobrze zarządzana kadra urzędnicza oraz rozwinięty system usług publicznych to jeden z filarów sprawnej walki z sytuacjami kryzysowymi, a taką niewątpliwie jest epidemia koronawirusa. Niestety, zamiast dbać o jakość administracji, w tym o warunki pracy pracowników sfery budżetowej i samorządowej, premier grozi masowymi zwolnieniami. To działanie nieodpowiedzialne i szkodliwe dla społeczeństwa. Biorąc pod uwagę wieloletnie zaniedbania na tym obszarze i dodatkowe obowiązki oraz zagrożenia pracowników związane z epidemią, naszym zdaniem płace w sferze budżetowej i samorządowej w przyszłym roku powinny wzrosnąć o co najmniej 10%.