Proces zmian w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych nie może zakończyć się na odejściu Gertrudy Uścińskiej. Przez 8 lat jej rządów w ZUS wytworzył się układ,  który niczym bluszcz wrósł w struktury organizacji. Miał swoich nielicznych beneficjentów, zarówno politycznych, jak i tych, którzy czerpali korzyści finansowe: świta prezeski, a także wąskie grono trzymanych na krótkiej smyczy działaczy związkowych. Deal był jasny: liderzy Solidarności, wierchuszka FZZ Niezależnych i szefowie należącego do OPZZ Związku Zawodowego Pracowników ZUS mogli liczyć na pięciocyfrowe kwoty na rachunkach z wypłatami. Niekiedy ich apanaże przekraczały 40 tys. zł. W zamian mieli siedzieć cicho, nie robić problemów, ani broń boże – upominać się o pracowników. Pani Gertrudzie zaś wręczać ordery dla najlepszej, zasłużonej dla pracowników, szefowej. 

Przedstawiciele OPZZ, FZZ i Solidarności byli też w Radzie Nadzorczej ZUS-u. Latami wspierali politykę Uścińskiej i nigdy nie zgłosili wobec niej żadnych zastrzeżeń, a wszelkie krytyczne uwagi zbywali milczeniem.

Gdzieś tam na dole, poza horyzontem pańskiego stołu, przemykali ci, którzy ponosili koszty – ogromna większość, pracownicy ZUS, zarabiający średnio 4-5 tys. zł miesięcznie. Kompetentni i oddani etosowi pracy dla państwa, lecz pozbawieni nadziei, wielokrotnie zastraszani. Ich gniew, oczekiwania i aspiracje były metodycznie temperowane przez układowanych związkowców. 

W ZUS panował system feudalny. Kto odda się pod władzę pani prezes, temu będzie dobrze, albo, jeśli zajmuje niższe stanowisko, będzie mieć przynajmniej spokój. Kto się sprzeciwi, na tego czeka bat. 

W feudalizmie nie ma sprawiedliwości, nie było też go w ZUS-ie pod rządami Gertrudy Uścińskiej. Kasa była tylko dla wybranych, dla reszty – ochłapy i upokorzenia. Przekonali się o tym pracownicy, gdy bezradnie obserwowali jak inflacja i brak waloryzacji pożerały wartość ich pensji. Prezeska groźbą i dezinformacją zniechęcała do głosowania w referendum strajkowym. Przekonałam się o tym ja, liderka jedynego związku zawodowego, który demaskował korupcyjne powiązania i walczył z układem, bezprawnie zwolniona, przy naruszeniu prawa pracy i norm konstytucyjnych. 

Pożegnaliśmy już Uścińską, teraz pora na Was – jej świtę, na ZUS-owskich liderów OPZZ, FZZ i Solidarności. Ze związkami zawodowymi macie tyle wspólnego, że jesteście zawodowymi zdrajcami.  Przez lata nie zrobiliście nic dla pracowników ZUS. Wasza “działalność związkowa” polegała na czapkowaniu prezesce, organizowaniu żałosnych ceremonii i przyjmowaniu sutych przelewów. Jeśli macie choć krztynę honoru – podajcie się do dymisji. Byliście lokajami baronessy Gertrudy, ale Wasz czas się skończył. Postawiliście na konia, który właśnie został uśpiony. To koniec bachanaliów, nadszedł czas zmian.