Z informacji, do których dotarła nasza liderka w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, Ilona Garczyńska, wynika, że w zrzeszonym w OPZZ, Związku Zawodowym Pracowników ZUS ma miejsce wiele patologicznych praktyk. Nasz związek już kilkanaście miesięcy temu informował, że szefowa ZZP ZUS, Beata Wójcik (podobnie jak liderzy FZZ i Solidarności) zarabia ponad 10 tys. zł miesięcznie, a w grudniu 2021 roku jej wynagrodzenie przekroczyło 40 tys. zł. Wyszło wtedy na jaw, że przy wszystkich dodatkach liderzy układowych związków otrzymują zawsze najwyższe zaszeregowanie, co trudno pojąć, biorąc pod uwagę fakt, że są na etatach związkowych. Warto pamiętać, że zarobki pracowników oscylują w granicach 4-5 tys. zł brutto miesięcznie, a część z nich zarabia płacę minimalną.

Okazało się, że liderzy OPZZ w ZUS nie tylko zarabiają co miesiąc ponad dwa razy tyle, co większość pracowników, ale też otrzymują dodatkowe pobory i to na dodatek ze składek swoich członków, którzy zarabiają znacznie mniej od nich.

Z dokumentów, do których dotarła Ilona Garczyńska, wynika, że za każde spotkanie władz statutowych OPZZ w ZUS jego członkowie dostają po 100 zł, a przewodnicząca 300 zł. Z naszych informacji wynika, że takich spotkań rocznie jest ponad 40. Diety za takie spotkania przekazuje też każdorazowo pracodawca. Dodatkowo przewodnicząca związku otrzymuje 1400 zł miesięcznie za tzw. “działalność społeczną”.

W ciągu ostatnich lat Związek Zawodowy Pracowników ZUS nie wywalczył żadnych podwyżek, nie zorganizował żadnej akcji protestacyjnej ani referendum strajkowego. Innymi słowy władze związku nie tylko zarabiają znacznie więcej od swoich członków, a dużą część składek przeznaczają na dodatki do swoich sowitych wynagrodzeń, ale też nie robią kompletnie nic, aby poprawić sytuację pozostałych pracowników.