Poniżej fragment tekst, który ukazał się na: https://wtv.pl/szumlewicz-pogardzana-budzetowka-090921-ps

Władza bardzo ostro przystąpiła do podnoszenia płac w sferze budżetowej i w spółkach skarbu państwa. Niestety skupiła się wyłącznie sama na sobie. Marszałkowie Sejmu i Senatu otrzymali po 75% podwyżki, posłowie, samorządowcy i wiceministrowie po 60, prezydent, premier, ministrowie, prezesi NIK i IPN – po 40%. Dodatkowo prezesi spółek skarbu państwa mają mieć pensje wyższe o 10 tys. zł miesięcznie. Radykalnie wzrosły też środki na biura poselskie i na kluby parlamentarne. Krótko mówiąc, władza zafundowała sobie gigantyczny wzrost uposażeń, argumentując, że od lat nie miała podwyżek, a zarobki na poziomie 9 tys. zł brutto narażają na… korupcję.

Wszystko to ma miejsce w czasie epidemii, z którą Polska sobie radzi prawie najgorzej ze wszystkich krajów Unii Europejskiej. Ochrona zdrowia w naszym kraju jest coraz bardziej niewydolna, odsetek nadwymiarowych zgonów należy do najwyższych w UE, nie ma systemu rehabilitacji dla osób, które ciężko przeszły koronawirusa, zbliża się kolejna fala wirusa, o czym rząd wie i nie podejmuje żadnych działań, by jej przeciwdziałać. Przede wszystkim jednak, w kontekście polityki płacowej, kluczowe jest to, że wiele instytucji publicznych otrzymało nowe kompetencje, nie dostając dodatkowych środków finansowych. Pracownicy socjalni, pracownicy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, pracownicy Poczty Polskiej, pracownicy medyczni podczas epidemii dostali mnóstwo nowych zadań, będąc w centrum walki ze śmiertelnym wirusem. Co na to rząd? Postanowił zaproponować podwyżkę płac w budżetówce o 0%, co, biorąc pod uwagę wzrost inflacji o ponad 5%, oznaczałoby radykalną obniżkę realnych wynagrodzeń.