Rząd w ostatnich dniach całkowicie się pogubił – jego decyzje są chaotyczne, niespójne i nieprzewidywalne. Premier podejmuje decyzje z dnia na dzień, a instytucje nie mają ich jasnej wykładni. Dotyczy to też opieki nad dziećmi.

Przede wszystkim zgodnie z Konstytucją wszyscy obywatele są równi wobec prawa i rząd nie powinien dzielić grup zawodowych oraz wybierać pracowników, którym zapewni opiekę instytucjonalną nad ich dziećmi. Skoro mamy sytuację wyjątkową, to władza powinna dążyć do tego, aby móc wdrożyć uniwersalne rozwiązania.

Skoro rząd jest w stanie zapewnić opiekę dla dzieci policjantów i lekarzy, to powinno to dotyczyć również innych dzieci. Epidemia to czas wdrażania innowacyjnych rozwiązań. Być może warto by było, by władza czasowo zmieniła formę opieki wczesnoszkolnej bez zamykania placówek. Grupy w szkołach byłyby mniejsze, a kontakt między dziećmi i nauczycielami bardziej ograniczony. Można byłoby też wprowadzić różne formy opieki zindywidualizowanej, refundowanej przez państwo. Oczywiście każde z tych rozwiązań wymagałoby zapewnienia dodatkowych środków higieny i dezynfekcji również finansowanych przez władze publiczne.

Polska jest krajem dość mało zaawansowanym technologicznie i znacznie mniej pracowników niż w krajach zachodnich może z dnia na dzień przejść na pracę zdalną. Pamiętajmy też, że opieka nad dziećmi również jest rodzajem pracy i łączenie w domu obowiązków rodzinnych i zawodowych może być często trudne do pogodzenia. Ponadto wydaje się, że przenoszenie wszystkich urzędników na tryb zdalny w czasie epidemii nie jest dobrym rozwiązaniem. Wręcz przeciwnie: państwo powinno funkcjonować sprawniej i być bardziej otwarte na potrzeby obywateli. Urzędy powinny więc pozostać otwarte, przy czym zachowując pełny reżim sanitarny i chroniąc pracowników oraz interesantów przed zakażeniem. Rozwiązaniem godnym przemyślenia i pozwalającym łatwiej łączyć obowiązki domowe i rodzinne byłoby też wprowadzenie hybrydowego trybu pracy w urzędach i rotacyjnej wymiany osób pracujących na miejscu.