Jesteśmy zbulwersowani polityką Polskich Linii Lotniczych LOT i apelujemy o natychmiastową reakcję rządu oraz zwołanie sejmowej Komisji Infrastruktury, która zajęłaby się sytuacją narodowego przewoźnika.

W najbliższych tygodniach PLL LOT ma otrzymać blisko 3 mld zł pomocy publicznej, a mimo to władze firmy deklarują chęć zwolnienia około 300 pracowników etatowych, czyli blisko 20% zatrudnionych. Dzieje się tak, chociaż kilka miesięcy temu firma obniżyła płace stewardessom o połowę tak, że wiele z nich obecnie zarabia poniżej poziomu minimalnego wynagrodzenia. Warto też podkreślić, że kryteria planowanych zwolnień, o których mówi zarząd w rozmowach z pracownikami, są całkowicie arbitralne i sprowadzają się do oceny pracodawcy.

Jednocześnie PLL LOT w coraz większym stopniu opiera się na współpracy z firmami zewnętrznymi. Od ponad pięciu lat narodowy przewoźnik zatrudnia pilotów i stewardessy wyłącznie w ramach kontraktów B2B. Dzieje się tak, chociaż osoby samozatrudnione wykonują dokładnie te same obowiązki i mają ten sam rodzaj podległości, co pracownicy etatowi. Obecnie firma chce dokonać zwolnień grupowych, a zarazem zdecydowaną większość lotów obsługują samozatrudnieni. Innymi słowy narodowy przewoźnik wspiera śmieciowe samozatrudnienie i świadomie ogranicza liczbę pracowników etatowych. Warto też podkreślić, że obecnie firma wciąż prowadzi rekrutacje i szuka nowych pracowników.

W tej sytuacji domagamy się natychmiastowej reakcji rządu oraz pilnego zwołania sejmowej Komisji Infrastruktury. Naszym zdaniem zarząd PLL LOT z prezesem Rafałem Milczarskim na czele prowadzi działania na szkodę narodowego przewoźnika.