Mijają kolejne miesiące obowiązywania niespójnych i dziurawych przepisów dotyczących handlu w niedziele. Ustawa przeforsowana przez rząd i Solidarność stała się już kompletną fikcją. Naszym zdaniem jest już na tyle skompromitowana, że powinna zostać wyrzucona do kosza i zastąpiona nowymi regulacjami.

Zgodnie z obowiązującym prawem większość sklepów w niedzielę może być otwarta. Dotyczy to szczególnie małych placówek, gdzie nie ma związków zawodowych, prawa pracownicze są najczęściej łamane, pensje są najniższe, czas pracy najdłuższy, a towary najdroższe i najniższej jakości. Zamknięte są jedynie największe placówki, czyli segment handlu, gdzie Kodeks pracy jest łamany znacznie rzadziej niż w małych sklepach.

Naszym zdaniem obecnie obowiązująca ustawa nie sprzyja nikomu – ani pracownikom, ani pracodawcom, ani klientom. Dlatego należy ją odrzucić i przyjąć nowe rozwiązania. W tym kontekście warto też pamiętać o nadzwyczajnej sytuacji związanej z epidemią koronawirusa. Podczas epidemii sytuacja wielu pracowników bardzo się pogorszyła, w wielu firmach spadły płace, pojawiły się też nowe wydatki związane z koniecznością zachowania jak najwyższych standardów higieny. Z drugiej strony coraz więcej osób jest zaszczepiona, więc galerie handlowe szybko wypełniają się klientami, co ma miejsce szczególnie w piątki i soboty wieczorem.

W tej sytuacji uważamy, że ustawa o handlu w niedziele powinna być całkowicie odrzucona. Obecnie to nie jest zakaz handlu, tylko arbitralne ograniczenia obejmujące coraz mniejszą liczbę sklepów. Warto pamiętać, że podobne ograniczenia nie obejmują wielu innych branż, w tym gastronomii czy rozrywki.

Co się wiąże z powyższym, hipermarkety i galerie handlowe mogłyby zostać otwarte w niedziele, ale tylko pod warunkiem radykalnie wyższych płac za pracę w tym dniu niż za pracę w niedziele. Nasza propozycja to 2,5 razy wyższe stawki za pracę w niedziele niż za pracę w dni powszednie. Innymi słowy minimalna płaca godzinowa za pracę w niedziele wynosiłaby 45,75 zł, a minimalna płaca za ośmiogodzinny dzień pracy w niedziele wynosiłaby 366 zł. Dzięki takiemu rozwiązaniu w niedziele pozostałyby otwarte tylko te sklepy, które byłyby gotowe godnie płacić. Przypuszczalnie okazałoby się, że byłaby otwarta podobna liczba sklepów, co obecnie, ale zmieniłaby się ich struktura. Zdecydowana większość małych sklepów, które obecnie płacą pracownikom groszowe stawki, prawdopodobnie byłaby w niedziele nieczynna, a otwarte zostałyby największe placówki handlowe, które już teraz płacą pracownikom znacznie wyższe wynagrodzenia niż małe sklepy. W ten sposób pracownicy zarabialiby lepiej, a wzmocniony zostałby ten segment rynku pracy, gdzie prawa pracownicze są bardziej przestrzegane. Oczywiście otwarcie dużych placówek w niedziele wiązałoby się z koniecznością ścisłego przestrzegania przepisów dotyczących tygodniowego czasu pracy. Tydzień pracy pracowników pracujących w niedziele byłby taki sam, jak dotychczas, czyli czterdziestogodzinny. Praca w niedziele oznaczałaby dodatkowy wolny dzień w tygodniu i możliwość załatwienia spraw urzędowych czy rodzinnych. Warto w tym kontekście zauważyć, że w małych placówkach znacznie częściej niż w tych największych zawierane są umowy cywilnoprawne, co sprawia, że pracownicy pracują po siedem dni w tygodniu, nie otrzymując nawet wyższych stawek za nadgodziny.

Otwarcie galerii handlowych i hipermarketów pozwoliłoby też rozładować ruch klientów, co zwiększyłoby bezpieczeństwo epidemiczne. Zarazem, biorąc pod uwagę wciąż istniejącą potrzebę zapewnienia przez sklepy wysokich standardów BHP, uważamy, że nowy, rządowy pakiet wsparcia dla sektora handlowego powinien obejmować refundację środków higieny, w tym maseczek i płynów dezynfekcyjnych.

Proponujemy też, by powyższe rozwiązania objęły wszystkie branże, w których ma miejsce praca w niedziele. Uważamy, że każda praca w niedziele powinna być opłacana 2,5 razy lepiej niż praca w dni powszednie. Proponujemy też, by państwo refundowało środki higieny wszystkim firmom, w których ma miejsce bezpośredni kontakt między pracownikami lub/i między pracownikami i klientami.