Nasz związek w Krajowej Administracji Skarbowej otrzymuje wiele listów od pracowników KAS, którzy skarżą się na chaos i fatalne przygotowanie reformy podatkowej. Poniżej przesyłamy wybrane listy od pracowników KAS (zgoda na publikację bez podania nazwisk autorów) do Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa w Krajowej Administracji Skarbowej i jego liderki, Agaty Jagodzińskiej.

“Piszę do Pani, bo to co się właśnie dzieje w urzędach to jakiś żart! Wprowadzono wielki bubel pod nazwą Polski Ład, a odpowiedzialność zrzuca się na barki tych na samym dole! Jestem pracownikiem IAS Bydgoszcz. W dniu dzisiejszym odbyła się narada naczelnictwa z kierownikami naszego urzędu. Nie dość, że humory nikomu nie dopisywały i miło nie było, to jeszcze usłyszeliśmy, że dyżury do 19:00 począwszy od dzisiaj mają pełnić pracownicy SOB, a reszta pracowników ma odbierać telefony i udzielać informacji telefonicznie. Zostało powiedziane, że nie ma takiej opcji, żeby nie odebrać telefonu, powiedzieć, że czegoś się nie wie, przełączyć rozmów, podawać innych numerów do kontaktu. Wszyscy mamy wszystko wiedzieć. Naczelnictwo zagroziło, że osobiście będą to sprawdzać, monitować i wyciągać konsekwencje wobec osób, które nie udzielą poprawnych informacji lub odeślą podatnika. Jesteśmy załamani. Strach przyjść do pracy. Do tej pory wymagano od nas znajomości podstaw z zakresu rozliczeń podatków, a teraz się nam grozi konsekwencjami jak nie będziemy umieli odpowiedzieć na każde pytanie podatnika! Podatnicy dzwonią, pytają o szczegóły, ulgi, najkorzystniejsze dla nich formy opodatkowania działalności, odliczenia. Dzwonią płatnicy z różnymi naprawdę ciężkimi pytaniami. Nie mieliśmy żadnych wielkich szkoleń, tylko materiały do zapoznania się. Jak tak można?!!!”

“Dzień dobry, Pani Agato, nie wiem do kogo miałabym się zwrócić z tą sytuacją, pierwsza myśl to właśnie była Pani. Jestem pracownikiem US-IAS Warszawa, w związku z wejściem w życie Polskiego Ładu i zapowiedzianą obsługa podatnika do godziny 19 celu udzielenia informacji, dowiedziałam się, że u nas w urzędzie został oddelegowany dział podatku dochodowego do dyżurowania, ale podatek dochodowy np. nie ma żadnej wiedzy na temat kas rejestrujących, dlatego ja jako pracownik działu obsługi bezpośredniej pełniący obowiązki w zakresie kas rejestrujących mam być wsparciem dla koleżanek, jeżeli miałyby problem z udzieleniem informacji właśnie w tym zakresie (pomoc ma wyglądać tak: przychodzę normalnie do pracy na 8 godzin, ale wychodząc z pracy mam zabierać telefon służbowy i do godziny 19 być pod telefonem i w razie czego udzielać informacji pracownikowi który obsługuje podatnika w tych rozszerzonych godzinach w urzędzie lub udzielać informacji bezpośrednio podatnikowi który zadzwoni na telefon służbowy) czy tak w ogóle można? Czy ja jako pracownik powinnam dostać jakieś polecenie na piśmie o pracę w godzinach nadliczbowych? , czy to można w ogóle podciągnąć pod pracę w godzinach nadliczbowych? Zupełnie nie mam pojęcia w jaki sposób powinnam na to zareagować, czy można się Pani poradzić w tym temacie, czy może wskazałaby Pani jakąś osobę z którą mogłabym porozmawiać o tym problemie, będę bardzo wdzięczna o udzielenie jakichkolwiek informacji w tym temacie”.

“Urząd wyspecjalizowany, zaczęło się od marchewki – 1000zł dodatku + nagrody dodatkowe. Nikt się nie zgłosił, więc zaczęły się naciski, że w takim razie całe SASy będą przymuszone do tych dyżurów – już bez dodatków. Pytanie skierowane też do kontroli, ale tutaj również odmowa”.

“Pani Agato jestem pełna podziwu dla Pani oraz działań, które Pani podejmuje. Zastanawiałam się jak to jest, że do mediów nie docierała informacja o naszej sytuacji związanej z Polskim Ładem. Dziękuję, że zdecydowała się Pani na ten krok. Sytuacja sięgnęła kuriozum. Jestem kierownikiem referatu, od kilku miesięcy na zwolnieniu lekarskim. Moja praca doprowadziła mnie do trwającego już blisko rok leczenia depresji i lęków. Wiem, że wielu pracowników urzędów przyjmuje leki psychotropowe, żeby odnaleźć siłę, wstać rano i pójść do pracy. Wielu korzysta z pomocy psychologów i psychiatrów. Każdy kolejny ruch MF to dodatkowa praca, której przy ciągłych redukcjach etatów już nie dajemy rady wykonywać. Presja związana z wykonywaniem mierników i zaspokajaniem fanaberii rządu sprawia, że praca staje się stresująca, budzą się lęki. Czy o to chodzi? Czy tak powinno być? Co oni z nami robią? Tysiące pytań a odpowiedź jedna….przecież nikt z nas nie musi tu pracować. Nie widzę już światełka w tunelu i jestem przekonana, że to wszystko nadal będzie zmierzało tylko w złym kierunku. Jeżeli istnieje dno… to właśnie zmierzamy do jego osiągniecia. Jeszcze raz przesyłam wyrazy szacunku. I życzę sukcesów w walce o sprawiedliwość”.