Z satysfakcją odnotowaliśmy, że Rada Nadzorcza PLL LOT odwołała Rafała Milczarskiego z funkcji prezesa zarządu firmy. Milczarski zapisze się w historii narodowego przewoźnika jako jeden z najgorszych szefów, który notorycznie łamał prawa pracownicze i prześladował niezależnych liderów związkowych. Już dawno powinien stracić stanowisko. Tylko w ostatnich tygodniach pisaliśmy do premiera Mateusza Morawieckiego, by rząd zainterweniował odnośnie patologii, które miały miejsce u narodowego przewoźnika.

Jednocześnie apelujemy do rządu, by dymisja została wykorzystana do nowego otwarcia w Polskich Liniach Lotniczych LOT. Tylko w ostatnich tygodniach w wyniku bezprawnych działań prezesa, firma przegrała dwa procesy z działaczami związkowymi zrzeszonymi w należącym do nas Związku Zawodowym Personelu Pokładowego i Lotniczego. Kolejne procesy trwają. W czasie strajku w PLL LOT Milczarski zwolnił dyscyplinarnie 67 osób, groził pozwami liderom związkowym, naraził spółkę na wielomilionowe straty. Ostatecznie firma musiała się wycofać ze swoich represyjnych działań, ale prezes pozostał na stanowisku. Jednocześnie za rządów Milczarskiego narodowy przewoźnik kompromituje polskie państwo, od lat zatrudniając pilotów i stewardessy w ramach kontraktów B2B. To bulwersujący przejaw omijania kodeksu pracy i promowania śmieciowego zatrudnienia. Prezes Milczarski od wielu miesięcy działa też w sposób nietransparentny, odmawiając ujawnienia informacji, w jaki sposób firma wydała blisko 3 mld zł wsparcia publicznego. Ukrywał też swoje olbrzymie dochody aż wreszcie sąd zmusił go do ich ujawnienia. Wreszcie kilka miesięcy temu wyszło na jaw, że Milczarski przelewał środki na kampanię wyborczą wysoko postawionych polityków PiS. To również naganna praktyka, która powinna doprowadzić do dymisji prezesa.

W tej sytuacji czekamy na nowe otwarcie i apelujemy o przywrócenie praworządności w PLL LOT.